piątek, 19 czerwca 2015

Piątek

Piątek, piąteczek, piąteczunio!

CU CU RRU CU CU, PALOMA ...

I wszystko jasne. No, może nie dla wszystkich, ale ci co mają wiedzieć, to od razu się uśmiechną a inni, mogą wpisać moje kukuruku na stronie youtuba na przyklad! I dobrej zabawy życzę. No i zdrówka.

I nic więcej nie dodam, bo zaczynam weekend.


Fot : M.A. Dzieki Brachu ;)

czwartek, 18 czerwca 2015

Moje 20 minut w autobusie



Jak zwykle wsiadam rano do autobusu. Mam swoje ulubione miejsce, przy oknie. Nie po to, żeby podziwiać krajobrazy, ale spokojnie zasiąść do lektury. Przede mną 20 minut jazdy i to sporo czasu, żeby coś poczytać. Wtulam się więc w moje miejsce, wyciągam książkę aktualnie jest to "Alfabet Seawolfa" Tomasza Mierzwińskiego (polecam) i zaczynam lekturę. Wyłączam się. Nie ma mnie dla otoczenia. Jestem ja i genialne komentarze Seawolfa.

Nagle czuje ból w lewym udzie. Jakby uszczypnięcie. Uszczypnięcie czegoś bardzo żarłocznego. Odrywam się od czytania i co widzę? Obok mnie stara się usiąść kobieta słusznych rozmiarów. A co tam będę owijać w przysłowiową bawełne! Olbrzymia baba siada mi na udzie, tzn. swoim atakuje moje.

W końcu udaje jej się usadowić. Niestety nie słyszę jedego z magicznych słów : przepraszam, mimo że syczę z bólu, bo boleć musiało.

Boję się zakrętów! To przecież tak, jakby truchtać koło pijanego słonia.

Dochodzę do siebie po krótkiej chwili i zaczynam obserwować i podziwiać duże ciało mojej sąsiadki. Nie mogę się oprzeć pokusie i wyciągam komórę, żeby ciachnąć pare zdjęć. Hm, to tak jakby nagle, blisko znalezć się wieloryba i nie skorzystać mając 100% baterii w aparacie.

Dochodzę do paru wniosków. Może i jestem trochę grubaśna, jak mówi młody ale :
- Od dzisiaj mam udko, a nie udo.
- Moje wyjścia na ćwicznie będę kontynuować, ale jak mi się nie będzie chciało, to nie pójdę (przerwe sobię zrobię O!).
- Zawsze będę się starała mieć 100% baterii w komórze albo chociaż 99%.
- Następnym razem pacnę torbę na siedzeniu obok. Może to zniechęci Dużą Babę. Gorzej jak do zmiażdżonego udka dojdzie mi jeszcze sparsowany lunch ...

Jednak co najbardziej mnie zainteresowało u Dużej Baby, to brak jej,  lewej nogi! Co ona zrobiła ze swoją lewą nogą?

Na koniec pragnę podkreślić, ze nie chciałam być złośliwa. To są fakty, relacja z wydarzenia, które zmieniło moje 20 minut w autobusie.




Fot : Marecka - Góra : kawałek prawej ręki, środek : chyba brzuch, część 



górna, dół : chyba brzuch dolny.



Fot : Marecka. Ciało - to w czarnym to prawa noga (jedna noga)

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Kartka dla taty


Wkrótce dzień Ojca. Młody już jest gotowy. Zrobił katrkę dla swojego taty, z niespodzianką!
Pytam się, czy chce też moją fotkę? Mówi, że nie, bo mnie już tato zna, a to ma być z niespodzianką.



Przód kartki dla Taty.

Środek kartki z niespodzianką


czwartek, 11 czerwca 2015

Miało być o psie

Owszem, miało być o psie, ale bedzie o ptaku!

Ptaka do domu przyniósł młody, czyli synuś. I nie był to zwykły, czyli prawdziwy zwierz. Ten przyniesiony jest z papieru.

Dzieło jest rezultatem końcowym zajęć plastyczynch w szkole. Jest piękny. Zachwyciłam się oczywiście, bo cudo mu wyszło. Po wstępnym tzw. zachwycie przeszłam do nastęnego etapu, a mianowicie określenia nazwy gatunku.

No i kompletnie jako biolog ośmieszyłam się w oczach dziecka zgadując na jego prośbę, że piękny jest ten kolorowy wróbelek.

Kompletna klapa. Ptak okazał się kurą!


 – Co to jest?
– Kura.
– Na pewno kura?
– Na pewno.
– A może pan się myli, może to nie jest kura, dajmy na to pies?
– To nie jest pies, to jest kura.
– Niech się pan dobrze przypatrzy. Twierdzi pan kategorycznie, że to nic innego jak tylko stworzenie nazywane kurą?
– Twierdzę kategorycznie, że to jest osioł!


Cytat z CK Dezerterzy




Kolaż WW - Kura



środa, 10 czerwca 2015

Proporcje

Widzę zbliżającą sie sąsiadkę, która idzie w moją stronę i coś mówi. Elisabeth jest podekscytowana, mówi szybko, ale ja nie rozumiem o co jej chodzi.

Okazuje się, ze Elisabeth chce mi pokazać swój nowy tatuaż. Zastanawiam się gdzie jest ten "stary", ponieważ nigdy nie zauważylam, zeby miała coś wyrysowanego na swoim ciele.

Jest cieplo, a nawet bardzo gorąco. Elisabeth ma koszulkę na ramiączkach i krótkie szorty. Wstępnie robię oględziny jej odkrytego ciała i nic nie zauważam. Zaczynam się bać, że zaraz zacznie się rozbierać na środku ulicy, żeby mi pokazać swoj "nowy" tatuaż. Jednak nie! Obraca się jedynie do mnie plecami i pyta : podoba ci się? Kłamię, że tak jednocześnie wytrzeszczając wzrok, zeby go znaleźć. Skanuje wzrokiem ponownie całą odkrytą powierzchnię i NIC?

I tu Elisabetch mi pomaga mówiąc : zawsze chciałam sobie jeszcez zrobić Elfa.

No to ja dawaj, szybko jeszcze raz przeczesuje wzrokiem jej plecy. I mam! Coś, co wcześniej wyglądało mi na znamię, pieprzyk okazalo się być wymarzonym Elfem Elisabetch. Uff, mogłam juz nie grzesząc powiedzieć, że faktycznie wyjątkowo udany.

Udany, bo malutki, smukły jak na Elfa przystało. No bo muszę tu wspomnieć, że moja sąsiadka jest wielkości dużego pieca hutniczego, co jeszcze bardziej podkreśla dobrze zachowane proporcjie, a mnie usprawiedliwia w nieudanej, pierwszej próbie odnalezienia owego na tak dużej powierzchni.


poniedziałek, 8 czerwca 2015

Wizyta u dentysty

Jutro mam rendez-vous u dentysty.

Niby nic, a ja już cała poddenerwowana czy aby zdąże wszystko przygotować. Tak, tak jest tego sporo! Kiedyś usłyszałam jak jakaś pani mówiła, że ma stresa. Ja właśnie mam takiego "stresa" już od wczoraj, a wizyta dopiero jutro. I nie chodzi tu o ból czy finanse, bo to już w drodze ewolucji zdążyłam w sobie oswoić. Nie mówię, że się pogodziłam z bólem czy dużymi kosztami. Są, i z tym jakoś się żyje.

Wizyta u dentysty nie należy do przyjemnych i od dziecka to wiemy. Cały czar pryska jak darmowa szczoteczka do zębów to pikuś w porównaniu ze stresem, bólem, a póżniej i kosztami owej wizyty.

W dniu wizyty muszę wymyć zęby. Spoko, zero "stresa" robię to regularnie dwa razy dziennie, a jak trzeba to i częściej. Wynitkuje je dokladnie, no to przeważnie robię raz dziennie, wieczorem, czyli dodatek.
Można powiedzieć i to na tyle.
O nie!
Proszę nie zapominać, że taki dentysta, to bardzo dobrze widzi rownież ucho. Jednak, nie wystarczy wymyć jedno tylko uszko. Z drugiej strony jest przecież pomoc dentystyczna, która również z ciekawości może zerknąć czy pacjent ma oby czyste uszy. Myjemy, więc obydwa.
Następną, bardzo ważną rzeczą jest stan skóry twarzy. No nie wypada na przyklad być nieogoloną, czyli elektroliza czy woskowanie wąsików jak najbardziej wskazane.
Patrzę na głowę. Hmm. Odrosty są, siwe oczywiście. Jak tak leżę na tym fotelu, w super świetle ... No nie, widać jak nic. Farba na łeb.

No jak tak już jestem taka wycacana, i siadam w końcu na fotelu dentystycznym, to co nagle sobie przypominam? NOGI! Zapomniałam przygotować do wizyty u dentysty nogi! Jest lato, mam spódnice i sandały na stopach. Z dwóch pazurów schodzi lakier a i depilacja mogłaby być powtórzona rano przed wizytą. Za późno, pani doktor już mi siedzi na zębie. Myślę, spoko jak wierci, to nie patrzy mi na nogi przecież.
Rozluźniam się.
Ale nie! Ta małpa, pomoc dentystyczna nagle pyta :
- gdzie pani kupiła takie ładne sandały, pani Marecka?


 

Ząb z dziurą. WW.