środa, 6 stycznia 2016

Jak to znowu mnie szlag trafił ...

Przerwa świąteczna.
Sporo czasu na wszystko. Po sprzątaniu i gotowaniu czas na odpoczynek.
Przez jakiś czas budzę się dość wcześnie z przyzwyczajenia. Jednak po paru dniach, dluższych posiedzeniach do nocy zaczynam spać całą sobą i budzę się później.

Czuje jak mi się wszystko prostuje. Kręgosłup wypoczywa, nogi jakby się wydłużały (takie marzenia), zaczynam mieć pozytywne myśli. Hormony czasami rozbujane poddają się, głaszczą, łechtają wręcz. Twarz normalnie tak się prostuje, że aż się niepokoje czy się zbytnio nie cofnę w
czasie. Kurze łapki czy tam pazurki zanikają, kąciki ust do góry.

To wszystko przez tzw. kolorowe gazety. Naczytałam się przez pół swojego życia jakie to dobrodziejstwo taki sen. Cera, włosy, umysł a nawet libido poprawia się po wysypaniu się. Sen jest remedium na wszystko, tak pisali.
Czytałam, ogladalam kolorowe fotki i marzyłam, żeby właśnie tak wysypiać się od czasu do czasu.
W tym roku, podczas przerwy świątecznej postanowiłam zastosować "metodę na wszystko", czyli spać ile się da.

No i teraz o tym jak mnie szlag trafił w połowie mniej więcej mojej terapii.

Budzę się któregoś ranka, późnego poranka, bo się postanowiłam wysypiać.
Przeciągam się jak kocica, to też dobre prawie na wszystko i załączam pada aj. Sprawdzam pocztę i robię prasówkę. Na jednej ze stron tytuł "Dłuższe spanie w weekend może skrócić życie". Klikam, czytam i czuje jak mi ciśnienie rośnie.
Dowiedziałam się, że takie nieregularne dłuższe spanie, to w przyszłości cukrzyca, niższy poziom "dobrego" cholesterolu i będę podatna na "przybieranie na wadze".

Dłuższe spanie w weekend porównali do "jet lag" , czyli zespołu nagłej zmiany strefy czasowej. Zmiana strefy czasowej? Jaka zmiana się pytam?! Człowiek wreszcie ma możliwość pospać, wstawać bez budzika. Padał już na przysłowiowy pysk wspomniany człowiek i wreszcie nadeszła przerwa świąteczna.

Ożesz ty, jak ja się zerwałam z tego pozornego spa, czyli łóżka mego.
Krew w piach, to moje prostowanie snem. Dobrze, ze śnieg spadł. Zaraz po śniadaniu biorę się za łopate, nie ma leżenia! Od jutra chyba zacznę sobie budzik nastawiać, profilaktycznie!

Z drugiej strony, to co za kretyn daje taki artykulik w połowie przerwy świątecznej?!

Fot : Marecka. Łopata w ruchu.

Fot : Marecka. I bałwanki ulepiliśmy.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz